Historia

Student pracuje

Praca manicurzystki, czyli ile można dowiedzieć się o ludziach

Studiowałam i pracowałam praktycznie przez całe studia. Rodzice co prawda obiecali pomóc finansowo w zakresie opłaty akademika czy książek, ale jak wiadomo, to kropla w morzu potrzeb studenta. Co do pracy teoretycznie - było w czym wybierać. Praca w sklepach, call center, gastronomii, usługach. Wszystkie co prawda nienajlepiej płatne, ale wiadomo przecież, że nie od razu można zarabiać bajońskie sumy.

Zaczęłam odpowiadać na ogłoszenia i już praktycznie po dwóch dniach znalazłam pracę w telemarketingu. Niestety, nie udało mi się na długo zagrzać tam miejsca. Zwyczajnie zjadały mnie wyrzuty sumienia związane z tym, że sprzedają ludziom coś, czego normalnie by nie kupili.

Kolejnym krokiem była praca w gastronomii. Jako kelnerka czułam się dobrze, ponieważ od dawna lubię rozmawiać z ludźmi i mam z nimi dobry kontakt. Niestety, ciężko było pogodzić grafik z planem moich studiów, których przecież nie chciałam zaniedbywać.

Z tego właśnie powodu zaczęłam zastanawiać się, co mogłabym robić w elastycznych godzinach pracy. Odpowiedź na to pytanie przyszła zaledwie kilka dni później, kiedy to w jednym z ostatnich autobusów usłyszałam jak młoda dziewczyna chwali się tym, że zarabia wykonując okolicznościowe makijaże.
Ja co prawda nie maluję się wcale, za to lubię mieć zadbane paznokcie i już od dawna samodzielnie nakładam sobie lakiery hybrydowe czy przedłużam paznokcie.


Plan był genialny, wystarczyło przywieźć lampę i zestaw lakierów z rodzinnego domu. Tak też zrobiłam, po czym rozpuściłam wici wśród dziewczyn z akademika, że zajmuję się pielęgnacją i zdobieniemniem paznokci. Niska cena, która była nawet o połowę niższa niż w salonach w dużym mieście sprawiła, że szybko zaczęły pojawiać się klientki, a wiadomość o moich usługach rozeszła się pocztą pantoflową.

Początkowo dojeżdżałam do moich klientek autobusami obładowana kuferkiem z całym niezbędnym sprzętem. Praca ta miała swoje zalety i wady (ma zresztą do dziś kiedy to prowadzę już własną działalność gospodarczą i powoli przymierzam się do otwarcia własnego salonu).


Plusy to z całą pewnością możliwość kontaktu z innymi ludźmi, co jak powiedziałam, uwielbiam. Panie chętnie plotkowały, ale również opowiadały fascynujące historie. Zdarzało się, że zwierzały się również ze swoich problemów. Pracując jako maniciurzystka można dowiedzieć się naprawdę dużo. Na przykład, że ta zadbana kobieta, która wygląda jakby miała wszystko tak naprawdę ma męża tyrana i nie wie w jaki sposób odejść.
Plusem pracy w tym zawodzie jest również satysfakcja, którą widzisz na twarzy zadowolonej klientki, której paznokcie uratowałaś po zniszczeniu ich tandetnymi tipsami w poprzednim salonie.

Niestety, praca ta ma również minusy i one również związane są z ludzką naturą i zachowaniami. Odwoływanie zabiegów w ostatniej chwili, a nawet nie pojawianie się na nich to praktycznie codzienność każdej manicurzystki. Denerwuje również niezdecydowanie pań. Nie raz zdarza się tak, że cały czas, który zaplanowałam dla danej klientki poświęcamy na… wybór wzoru. Tymczasem za pół godziny mam już umówioną kolejną panią.

Razi też traktowanie z wyższością. To, że zajmuję się twoimi paznokciami nie oznacza przecież, że jestem kimś gorszym!
Ostatnio na szczęście coraz rzadziej spotykaną (szczególnie w dużych miastach) wadą tego zawodu są problemy z higieną niektórych pań. Widząc zabrudzone paznokcie zwyczajnie nie mam ochoty zabierać się do pracy. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się sporadycznie, a ja tak naprawdę lubię swoją pracę, choć nie wiem, czy zwiążę z nią całą przyszłość zawodową.

Autor:
Marysia Mo

Uczelnia:
Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja

Dodano:
13.05.2019

Komentarze

(brak komentarzy)
Redakcja Aplikuj.pl zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób lub zawierających słowa wulgarne.